Nie kupuj coacha w worku…

Nie kupuj coacha w worku…

 

Coaching staje się coraz popularniejszy, rośnie liczba uczelni i firm kształcących coachów, których coraz więcej pokazuje się na rynku. Dużo mówi się o korzyściach i zaletach tej metody rozwoju, jednak prawie nikt nie pisze o tym, jak należy o siebie zadbać, jak ochronić siebie i swojego klienta tak, aby zwiększyć skuteczność całego procesu.

Wcześniej, czy później wiele osób stanie oko w oko z profesjonalnym coachem. Co wtedy? Jak się zachować? Co powiedzieć, o  co zapytać? Analogicznie, kiedy jako coach spotkamy się po raz pierwszy z klientem, co powinniśmy  wtedy zrobić, o czym i w jaki sposób powiedzieć?

Podejmując się takiej formy rozwoju należy dokładnie sprawdzić na co się decydujemy. Zaraz, zaraz, przecież wiadomo, że to coaching i prawie wszyscy mają świadomość czym on jest i jak się go „robi” i czego się można spodziewać po takiej pracy. Nic bardziej błędnego. Ilość definicji coachingu jest zastraszająca. To tak, jakby każdy autor książki lub trener szkolący coachów miał ambicję wymyślić swoją nową, autorską definicję. Jednym słowem, panuje chaos w tym obszarze. Co więcej, samo określenie czym się zajmujemy nie załatwia sprawy. Jak wiadomo, konstruując definicję, żeby zmieścić się w jakiejś zwięzłej formie korzystamy ze skrótów i uproszczeń. Dlatego właśnie podejmując współpracę z coachem/z klientem należy zawrzeć dokładny kontrakt, m.in. w kwestii tego, czego owa praca będzie dotyczyła. Także w sytuacji, kiedy rozmawiamy z kimś, kto utrzymuje, że ma dokładną  wiedzę na ten temat. Wtedy należy, może nieco bardziej skrótowo, ale jednak, przybliżyć obszar, którym się zajmujemy.

Co zatem warto powiedzieć na samym początku, co powinno zostać zakontraktowane? Jak już wcześniej nadmieniłem definiujemy ten rodzaj coachingu, który praktykujemy i którego będzie doświadczał nasz klient. Warto opisać, jak wygląda cały proces, z ilu sesji się składa i ile trwa pojedyncze spotkanie. Jaki, w pewnym przybliżeniu, jest czas trwania całego procesu, biorąc pod uwagę cele samego klienta. Jest to oczywiście niezwykle trudne do oszacowania, jednak  należy ten czas określić. Jak wiadomo, wiąże się on też z kosztami, jakie będzie musiał ponieść nasz klient. Czy coach się kodeksem etycznym, a jeśli tak, to gdzie on jest dostępny. Czy obowiązuje go zasada poufności (nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej, ale różne historie już słyszałem na ten temat), dlatego należy o tym wspomnieć. Głównym celem takiego spotkania jest wzajemne poznanie się, podjęcie decyzji, czy chcemy razem pracować.

Warto także, w kilku zdaniach przybliżyć podłoże metodologiczne naszego coachingu. Czy opieramy się na NLP, panoramie społecznej, analizie transakcyjnej, podejściu prowokatywnym, coachingu ZEN, psychologii transpersonalnej, modelu GROW, podejściu systemowym czy holistycznym, lub też w jakiś autorski sposób łączymy wszelkie powyższe podejścia. Nie chodzi oczywiście o zaawansowany wykład psychologiczny, tylko
o krótkie przedstawienie tego, czego klient może się spodziewać pracując z konkretnym coachem. Warto, żeby posiadał podstawowe informacje i podjął świadomą decyzję. Im prostszy język, tym łatwiej.

Miewałem sytuacje, kiedy coachee pytał wprost o to, czy stosuję np. NLP. Opinia klienta na temat tej metody pracy była tak zła i kojarzyła się z manipulacją, że chciał czuć się bezpiecznie w czasie sesji (niezależnie od tego czym obiektywnie samo programowanie neurolingwistyczne jest) i nie zastanawiać się czy coach przekroczył tę umowną granicę, czy też nie.  Zatem dobrze jest także, poinformować klienta czego na pewno nie robimy i czym nasz coaching nie jest. Wielu coachów nie doradza i nie rozwiązuje problemów za klienta. Choć słyszałem o podejściach, kiedy możliwe jest zasugerowanie rozwiązania w odpowiednim momencie sesji. Można się zastanawiać, czy to jest jeszcze coaching, czy coś zupełnie innego. Oferta szkoleń dla coachów obejmuje także na przykład kursy hipnozy. Przy założeniu, że w coachingu mamy tylko do czynienia z interwencjami, których klient ma być w pełni świadomy (głęboko wierzę w to, że tylko taki rodzaj pracy, który zwiększa świadomość i odpowiedzialność klienta jest coachingiem), należy uprzedzić klienta, że takie metody są stosowane przez coacha.

Jak widać, to czym coaching jest, a czym nie,  jest płynne i niedookreślone. Nie ma jednej obowiązującej wszystkich definicji. Tym bardziej ważne wydaje się zawarcie precyzyjnego kontraktu. Jest to kwestia kluczowa dla obu stron. Warto także zastanowić się, jakie konsekwencje niesie ze sobą brak precyzyjnego kontraktu? Dla klienta może to być związane z dużym rozczarowaniem, wynikającym z niespełnionych oczekiwań. Kiedy na coś się nastawi, a w konsekwencji otrzyma coś zupełnie innego. Dla coacha konsekwencje mogą wiązać się, nawet jeśli pracuje sprawnie, z brakiem rekomendacji, a w przyszłości kolejnych klientów.

Kiedy czytam wypowiedzi, zarówno pochlebne, jak i te mocno krytyczne, że np. coaching nie działa i jest w ogóle bez sensu. Wtedy pojawiają się w mojej głowie pytania: jaki coaching, przez kogo robiony, jaką metodologią itp. Tego najczęściej autorzy wpisów już nie precyzują. Najczęściej wrzucają wszystkie coachingi do jednego worka. Dlatego niezwykle aktualne zdaje się być przysłowie, które sparafrazowałem w tytule tego tekstu. Nie kupuj coacha w worku!

 

 

Rafał Nykiel

 

 

 

 

 

narc

Zostaw Odpowiedź

*