Przełomowe osiągnięcia

PRZEŁOMOWE OSIĄGNIĘCIA

Zarządzanie nastawieniem

 

Jest wiele koncepcji tłumaczących od czego zależy sukces. Znam ludzi, którzy wierzą, że najważniejszą sprawą są pieniądze – „Jeśli masz pieniądze wtedy osiągasz sukcesy, wszystko ci się udaje” itd. Inni z kolei mówią, że najważniejsza jest wiedza i umiejętności jakie posiadasz, a może nawet dyplomy. Jeszcze inni uzależniają swój życiowy sukces od rodziny i mówią wiele o pochodzeniu, warstwach społecznych itp. Bardzo popularnym poglądem wyjaśniającym pochodzenie sukcesu są tzw. układy, czyli koneksje lub tez znajomości. „Oczywiste jest, że jeśli nie masz znajomości, nie osiągniesz sukcesu” Pozostałe, już chyba mniej popularne warianty, to uroda, wzrost, odpowiednia waga ciała (bo możesz przecież uważać, że jesteś zbyt chudy/gruby aby osiągnąć sukces), brak włosów, lub ich nadmiar, miejsce zamieszkania (np. wieś, lub małe miasto) i tak dalej.

 

W której z grup odnajdujesz siebie drogi Czytelniku?

 

A może znasz osoby, które mają tego typu bariery, ponieważ dużo łatwiej jest patrzeć z pewnej perspektywy na innych ludzi. Do siebie często nie mamy takiego dystansu, żeby realnie ocenić rzeczywiście funkcjonujące przeszkody.

Jeśli wierzysz, że któraś z wymienionych barier odgradza Cię od sukcesu – jakkolwiek go definiujesz – warto zastanowić się czy jest to rzeczywista przeszkoda, czy też ograniczenie Twojego sposobu myślenia?

A, tak przy okazji, istnieją koncepcje mówiące o tym, że jedyne ograniczenia jakie napotykamy w naszym życiu istnieją tylko  i wyłącznie w naszej głowie! Czyli przekładając nasze wcześniejsze przykłady na język ww. koncepcji to nie znajomości, pieniądze, czy uroda odpowiadają za Twój sukces, ale fakt, że uwierzyłeś, że właśnie znajomości, pieniądze, czy uroda decydują o tym, czy odniesiesz sukces czy też nie. Powtórzymy, to nie fakt posiadania pieniędzy decyduje o sukcesie, ale nasza wiara, że tak jest, czyli znaczenie, jakie temu nadajemy. Wystarczy sama wiara!

 

Ja osobiście wierzę, że prawie wszystkie ograniczenia tkwią w naszej głowie. Trudno mi w tej chwili powiedzieć jakie czynniki wykluczyłem pisząc „prawie wszystkie”, ale zostawiam niewielki margines na działanie czynników zakłócających z zewnątrz. Tak na wszelki wypadek.

 

Co więc jest najważniejsze?

 

Jeśli przyjmiemy na chwilę założenie, że żaden z wymienionych wcześniej czynników nie jest decydujący, to co w takim razie wpływa na osiąganie sukcesu, bycie szczęśliwym i odczuwanie zadowolenia z życia?

Odpowiedzią niech będzie pewna historia, która przecież nigdy mogła się nie zdarzyć…

 

Wyobraźmy sobie japońskiego łucznika, mistrza w szlachetnej sztuce Kyudo

Praktykuje od lat i doszedł do takiej perfekcji, że grot jego strzały zawsze dosięga celu. Pewnego dnia nasz mistrz dowiaduje się, że ktoś zaproponował mu znaczną kwotę pieniędzy za wykonanie pewnego zadania, a mianowicie za oddanie celnego strzału do tarczy. Dla nas pewnie byłaby to rzecz nieosiągalna, ale dla mistrza to rzecz prosta, żeby nie powiedzieć banalna. Dzień próby został wyznaczony na następny poranek. Mało czasu, kwota pokaźna, ale i zadanie dość proste.

Zastanówmy się, co może dziać się w głowie naszego mistrza? Po pierwszej fazie radości, że to właśnie on ma możliwość otrzymania tak dużej kwoty pieniędzy, pojawiają się pierwsze wątpliwości: „A jeśli akurat tym razem nie trafię….?”

I zaraz pojawia się uspokajająca odpowiedź: „To cóż, nie miałem tych pieniędzy do tej pory, pewnie i dam radę żyć bez nich dalej.” Później pojawia się obraz tych wszystkich spraw, które mógłby załatwić dzięki tym pieniądzom… Dostatnie życie, pomoc schorowanej matce, lepszy samochód, cele charytatywne i jeszcze podróż do dalekiego kraju. „Tak, warto powalczyć” – pomyślał mistrz i położył się spać, ale długo nie mógł zasnąć. Po jego głowie kołatały się myśli, „a jeśli…”, „a może…”, „a gdyby tak…”

Kiedy rano wstał czuł w całym ciele napięcie i niepokój.

Jak myślicie jaki był wynik próby?

Oczywiście nasz mistrz chybił. Czy zawiniły umiejętności, technika łucznicza?

Oczywiście nie, zawiodło nastawienie. Jego umiejętności były na stałym poziomie, a jednak nie trafił. Nasz mistrz nieświadomie przyjął postawę pełną niepokoju i wątpliwości, która w konsekwencji doprowadziła do niewielkiej zmiany postawy, może siły naciągu cięciwy, lub też drżenia ręki, co w konsekwencji doprowadziło do niespodziewanego finału[1].

Co to jest owe nastawienie?

Najprostsze, choć bardzo trafne ujęcie pokazuje, że można je zdefiniować jako sumę dwóch czynników. Pierwszym z nich jest koncentracja, a drugim nasza fizjologia.

Omówmy je po kolei.

Moja znajoma mawia: „To o czym myślisz staje się większe”. Bardzo prosta sprawa, a jednak nie wszyscy o tym pamiętamy. Koncentrując się na pewnych rzeczach, myślach, sprawach powodujemy, że zaczynają one zajmować całą naszą uwagę. Całą, bez reszty, nie pozostawiając miejsca na nic innego. Jakoś tak się dzieje, że niezmiernie trudno jest myśleć o dwóch rzeczach na raz. Nie wierzysz? Nic nie szkodzi, nic nie przyjmuj na wiarę.

Poeksperymentujmy.

Poświęć teraz minutę na myślenie o dwóch sprawach w tym samym czasie. Nie chodzi oczywiście o zobrazowanie dwóch przedmiotów (np. samochodu i komputera), ale o cos więcej. Pomyśl na przykład o tym, że siedzisz u fryzjera, który przycina Ci włosy, zobacz to co zazwyczaj wtedy widzisz, poczuj klimat tego właśnie salonu fryzjerskiego. W tym czasie wyobraź sobie, że jesz obiad w dniu jutrzejszym – co to będzie, w jakim otoczeniu i w jakim towarzystwie go spożyjesz? Możesz dorzucić jeszcze wspomnienia ostatnich wakacji, ale to tylko dla bardzo zaawansowanych osób.

Jak poszło?

Jeśli byłeś drogi Czytelniku całym sobą u fryzjera, to nie starczyło już uwagi na obiad, nie wspominając o wakacjach. A jeśli nawet odniosłeś sukces, to pewnie należysz do niewielkiej grupy osób, którym się to może udać. Ja niestety nie potrafię tego zrobić prawidłowo, co więcej trudno mi sobie nawet to wyobrazić. Jest to dla mnie równie abstrakcyjne, jak fizyczne przebywanie w dwóch miejscach równocześnie. Choć pewnie są też tacy, którzy i to potrafią.

Wróćmy jednak do sedna. Jeśli ktoś koncentruje się na wszystkich negatywnych obszarach swojej aktualnej pracy (jak wiadomo nie ma doskonałych firm, zespołów, szefów i współpracowników), to niezmiernie trudno będzie mu poczuć satysfakcję i frajdę z pracy w tym właśnie miejscu. Nieprawdaż?

Podobnie nasz mistrz, kiedy myślał o porażce lub pieniądzach nie mógł skoncentrować się na oddaniu  właściwego strzału.

Czy znajdujesz podobne sytuacje w swoim życiu? Czy masz świadomość na czym się koncentrujesz na co dzień? Czy zastanawiałeś się kiedykolwiek jakie może być przełożenie takiego sposobu myślenia na osiągane przez Ciebie w życiu rezultaty? Jeżeli nigdy nie przyszły Ci do głowy te proste pytania (proste, ponieważ odpowiadasz tak lub nie, choć późniejsza refleksja już może być nieco bardziej skomplikowana), to może warto je sobie zadać teraz?

Teraz sprawa fizjologii, jako drugiego czynnika wpływającego na nasza postawę. Pod pojęciem fizjologia mam tu na myśli całokształt czynników pochodzących z ciała, mających wpływ na nas. Czyli konkretnie postawa ciała, głębokość i rodzaj oddechu, spięcie bądź rozluźnienie mięśni itp.

Dlaczego w ogóle zajmujemy się naszą cielesnością w kontekście nastawienia? Ponieważ dopóki żyjemy nie jesteśmy w stanie się od niej uwolnić, a w związku z tym ma ona na nas bardzo duży wpływ.

Dodatkowo odpowiedzią może być pewna koncepcja mówiąca, że: „Umysł i ciało są elementami tego samego systemu”. Wynika z tego dość oczywista współzależność i wzajemny wpływ umysłu na ciało i ciała na umysł. Równie skutecznie możemy relaksować ciało poprzez ćwiczenia fizyczne, jak i umysłowe. I odwrotnie, odprężamy się psychicznie zarówno wpływając na myśli jak i poprzez ruch.

Nasz mistrz wprowadził pewnie jakieś modyfikacje do swojej fizjologii poprzez opisany sposób myślenia, co w konsekwencji doprowadziło do znanego już nam wyniku.

A zatem mamy wyjaśnioną już sprawę pewnego chybionego strzału z łuku.

Analogie do tej sytuacji możemy znaleźć praktycznie wszędzie.

Dobrym przykładem może być casus nowego i młodego (stażem i wiekiem) pracownika, czyli bez doświadczenia i z niewielką ilością umiejętności.  Najczęściej, kiedy ktoś taki zostaje przyjęty do nowej pracy – niech to będzie jego pierwsza praca – stara się wykonywać swoje obowiązki jak najlepiej, dużo się uczyć i pokazać się z jak najlepszej strony. Taka sytuacja trwa jakiś czas, może nawet kilka lat, aż w końcu umiejętności równoważą się z nastawieniem. Wtedy często mamy do czynienia z pracownikiem doskonałym, czyli połączeniem właściwej postawy, dużej wiedzy merytorycznej oraz ponadprzeciętnymi umiejętnościami. Mija kolejne kilka lat i co? Wiedza i umiejętności, z powodu długoletniego stażu rozwijają się coraz bardziej, ale niestety czasami postawa takiego pracownika pozostawia wiele do życzenia. Potrafi on doskonale wykonywać powierzone mu obowiązki, ale nie robi tego. Dlaczego? Najprawdopodobniej (choć przyczyn może być oczywiście bardzo wiele) coś złego dzieje się na poziome postawy.

Jak więc zmienić taką postawę u naszego pracownika?

Niestety jest to niemożliwe. Nie możemy zmienić postawy innego człowieka. Jedyne, co możemy zrobić, to, poprzez zbudowanie adekwatnego doświadczenia stworzyć mu szansę dostrzeżenia potrzeby zmiany. To jest jedyna i najskuteczniejsza droga postępowania. Inne działania, podejmowane w niektórych przypadkach polegają na łamaniu oporu, zmuszaniu, czy nawet manipulowaniu naszym pracownikiem są zazwyczaj nieskuteczne, ponieważ na przykład opór jawny zamienia się w ukryty. Czyli podwładny pracuje, kiedy na niego patrzymy, a kiedy go nie widzimy często pozoruje pracę. Chyba jednak nie o taki efekt nam chodzi?

Co w związku z tym należałoby zrobić?

Najskuteczniejszym sposobem, oprócz typowych działań menedżerskich i coachingu jest także dostarczenie nowych umiejętności w obszarze zmiany postaw. Istnieje wiele prostych i skutecznych sposobów na zmianę naszego nastawienia zarówno w pracy, jak i poza nią.

Pewnie, gdyby nasz mistrz Kyudo je znał, zdobyłby upragnioną wygraną.

 

 

Rafał Nykiel

 

narc

Zostaw Odpowiedź

*